Czytam komentarze na tym forum i dziwię się jak wiele czasu poświęcane jest na roztrząsanie technicznych spraw, np. dlaczego strzelali i strzelali, a nikogo nie trafili, dlaczego jezdzili na nartach, po co zakładali ładunki wybuchowe itp.
To wszystko nie jest ważne. Ważne jest, co ten film wyraża, czego jest metaforą. Jeśli sami nie znajdujecie żadnych odniesień i „Incepcja” jest dla was tylko filmem akcji z pościgami i wybuchami i czujecie się sfrustrowani że nie widzicie w nim nic z tego co obiecywały świetne recenzje i oceny na IMDB, polecam poczytać interpretacje innych. Odsyłam was do wspominanego tu już na forum artykułu:
http://www.chud.com/articles/articles/24477/1/NEVER-WAKE-UP-THE-MEANING-AND-SECR ET-OF-INCEPTION/Page1.html
Dla osób nie oswojonych z językiem angielskim krótkie streszczenie: „Incepcja” jest metaforą procesu krecenia filmu. Cały film jest snem jednej osoby – Chritophera Nolana, człowieka, którzy tworzy film. Wszystkie postacie w filmie są osobami biorącymi udział w procesie powstawania filmu: Cobb to reżyser, Arthur – producent, Ariadna – scenarzysta/ scenograf, Eames – aktor (scena z lustrem, kiedy zmieniał się w Browninga), Yusuf – facet od spraw technicznych, Saito – facet, który wykłada pieniądze na film i chce wszystko kontrolować, Fischer jest publicznością, którą Nolan/ Cobb/ Reżyser zabiera w emocjonującą podróż przez film. Fischerowi/ widzowi film ten, choć nie jest prawdą, rzeczywistością (tak jak nie był prawdziwy Browning czy zawartość sejfu) pozwala dowiedzieć się czegoś prawdziwego o sobie i swoim życiu (o swoich relacjach z ojcem).
Reżyser/ Nolan daje filmowi coś osobistego – i to jest Mal. Mal to osobista strata, której doświadczył. Mal nie musiała koniecznie umrzeć, mogła odejść od niego; dla Cobba nie ma znaczenia czy ona żyje czy nie, po prostu ją stracił i przeżywa żałobę. Film jest jego osobistym catharsis i tym samym staje się dla Fischera/widza, którego problemem były relacje z ojcem. W ten sposób przeżycia reżysera i widza znajdują wspólny punkt.
Cały film jest snem Nolana, który śni Cobba i to jest jego sposobem na rozwiązanie swoich problemów wewnętrznych, a Cobb śni Fischera, co pozwala mu rozwiazać swoje problemy.
To tak w skrócie.
Można przyjąć tę interpretację, albo stworzyć swoją własną, inną. Tych interpretacji jest nieskończenie wiele. I to właśnie jest zaletą tego filmu. Dlatego kiedy czytam komentarze ludzi, którzy bluzgają, że miał być film przełomowy, a jest gniotem z wybuchami i pościgami, ręce mi opadają.
Dlatego mam prośbę; jeśli obejrzeliście ten film i nie odkryliście w nim żadnej głębii, to może chociaż przeczytajcie interpretacje innych i zastanówcie się. Może nawet zgodzicie się z niektórymi z nich. Lepsze to niż bluzganie na film, którego się po prostu nie zrozumiało.
PS
To smutne że w krajach anglojęzycznych ludzie potrafią dostrzec głębię i sens filmów, które oglądają. W Polsce, jeśli czegoś nie ma podanego na tacy, to klapa. Wszystko bierze się dosłownie, dosadnie. Stąd tyle opinii że w „Incepcji” chodziło o wybuchy i zjazdy na nartach w alpejskiej scenerii. Pisząc takie rzeczy sami wystawiacie sobie świadectwo.
Bardzo podoba mi się Twoja interpretacja. Jest logiczna i nie wyklucza innych.
Zdecydowanie zgadzam się z powyższą opnią i również żałuję, że wielu ludzi nie potrafi pomyśleć nad sensem filmu.
Lol, ciekawe ujęcie tematu. Co do interpretacji to mam nadzieję, że za jakiś czas wyjdzie DVD z komentarzami twórców i poznamy ich punkt widzenia. Coś takiego jak Revolver którego treść tłumaczyli psychiatrzy i psychologowie. Co jednak wcale nie obniża wartość Twojej interpretacji :)
Szacun dla autora, uważam tak samo. A na niechęć do tego filmu składa się wiele czynników np. niechęć do DiCaprio(nonsens, świetny aktor i przyjazny facet) , rezyser średnich Batmanow (co wg. mnie jest śmieszne, bo są rewelacyjne) , brak jakiegokolwiek przesłania..
przepraszam bardzo ale ja zrozumiałam ten film , a mimo tego faktu i tak raziły mnie niedociągnięcia techniczne , zdjęcia - niektóre sceny , moim skromnym zdaniem, wiele straciły poprzez kiepskie ujęcia oraz muzyka. jak ma mnie nie razić kiedy widzę, że dana scena np: podczas spadania furgonetki do rzeki, jest zdublowana? chyba mam prawo do tego, że oglądając ciekawy film wolałabym aby nie drażniły (rozpraszały) mnie takie szczegóły ?w moim mniemaniu, film, arcydziełem można nazwać właśnie wtedy kiedy wszystko na raz jest tak świetnie dopracowane, że można być tylko w szoku i oddać hołd ekipie pracującej nad tym dziełem. nie wiem dlaczego właśnie Ty uznajesz się za taki autorytet , by mówić innym co jest ważne , a co nie w obrazie, który oglądają? być może w krajach anglojęzycznych ludzie są po prostu otwarci i mają szersze horyzonty. pewnie szanują też u innych ich wersje rzeczywistości.
Nie uznaję się za autorytet i nie dyktuję innym, co mają myśleć. W swoim poście piszę przecież o tym, że każdy może interpretować film na swój sposób i do tego zachęcam. Podaję tylko przykład interpretacji, nie „jedyną słuszną”. Krytyka – jak najbardziej, jeśli rzeczowa (jak twoja), a nie chamska. Pozdrawiam.
to, ze niektórzy dostrzegają błędy techniczne filmu, nie znaczy że nie widzą jego głębi. Twierdzisz, że nie dyktujesz innym co mają myśleć, a jednak od razu mówisz co w filmie jest ważne, a co nie. Ale to tylko twoje zdanie, każdy ma prawo uważać inaczej. Nawet jeśli sens filmu to prawdziwy majstersztyk, nie oznacza, że należy wybaczyć mu wszelkie niedociągnięcia i mówić, że one są nieważne
Autor tego posta, droga użytkowniczko, ani razu nie dał powodu, by myśleć, że uważa się on za najmądrzejszego na świecie, który zawsze ma rację. Wku_wia mnie w ludziach ich wieczne, ch_uj wie po co manifestowane, oburzenie.
Nędza, doprawdy.
Apeluję do wszystkich, żeby nie doszukiwali się w każdym człowieku przeciwnika. Patrzcie nieco szerzej i pozytywniej.
Często komentarze do wpisów na forum przypominają mi walkę o tron, którego przecież nie ma.
Pozdrawiam.
Jak mawiała moja babka, uczony nie wiedział że miał z tyłu przedział. To hollywood, tutaj filmy mają określony budżet, i jedno zadanie: zarobić. To, czy reżyser i scenarzysta jest pod wpływem rozwodów, poronień czy narkomanii ma na pewno znaczenie przy jego pracy, ale zastanawianie się nad tym i doszukiwanie podtekstów to próbowanie wyżej srać, niż d się ma. Jak kierowca autobusu gwałtowniej niż zwykle wiezie Cię do pracy też analizujesz, czy żona mu nie dała?
cytat
"Cały film jest snem jednej osoby – Chritophera Nolana, człowieka, którzy tworzy film. Wszystkie postacie w filmie są osobami biorącymi udział w procesie powstawania filmu: Cobb to reżyser, Arthur – producent, Ariadna – scenarzysta/ scenograf, Eames – aktor (scena z lustrem, kiedy zmieniał się w Browninga), Yusuf – facet od spraw technicznych, Saito – facet, który wykłada pieniądze na film i chce wszystko kontrolować, Fischer jest publicznością, którą Nolan/ Cobb/ Reżyser zabiera w emocjonującą podróż przez film. Fischerowi/ widzowi film ten, choć nie jest prawdą, rzeczywistością (tak jak nie był prawdziwy Browning czy zawartość sejfu) pozwala dowiedzieć się czegoś prawdziwego o sobie i swoim życiu (o swoich relacjach z ojcem).
Reżyser/ Nolan daje filmowi coś osobistego – i to jest Mal. Mal to osobista strata, której doświadczył. Mal nie musiała koniecznie umrzeć, mogła odejść od niego; dla Cobba nie ma znaczenia czy ona żyje czy nie, po prostu ją stracił i przeżywa żałobę. Film jest jego osobistym catharsis i tym samym staje się dla Fischera/widza, którego problemem były relacje z ojcem. W ten sposób przeżycia reżysera i widza znajdują wspólny punkt.
Cały film jest snem Nolana, który śni Cobba i to jest jego sposobem na rozwiązanie swoich problemów wewnętrznych, a Cobb śni Fischera, co pozwala mu rozwiazać swoje problemy.
"
Napisze emaila (wszczepie mu Incepcje) do tego Nolana zeby sie puknoł w baniak,żeby nie robił takich durnych filmów i żeby nie marnował pieniedzy bo to jest skandal zrobić taki popieprzony film a dzieci w Afryce głodują.Powinni mu skasować 3/4 na szczytny cel za ten film.Każdy normalny reżyser umiał zrobić dobry film z DiCaprio tylko on musiał wszystko pochrzanić.Co za koleś ten Nolan,jakiś debil czy coś.
To dobre! Podoba mi się :) A w Łodzi remontują ulicę a mogliby oddać na głodujące dzieci w Afryce....;))
To że film Ci się nie podobał nie znaczy , że trzeba zignorować opinię tych dla których film jest sztuką i weszli głębiej w interpretację oraz docenili film
Ale Ty zdajesz sobie sprawę, że na taką "Grawitację" poszło.. 100mln? Te pieniądze też mogły zostać przekazane głodującym w Afryce (Tak, celowo zajrzałem na twój profil, żeby ci pokazać jak żałosnym argumentem się posłużyłeś, którego jedynym źródłem jest nielubienie Incepcji).
serio poruwnujecie robienie filmów do głosujących kur#a dzieci w Afryce. A tak btw śmieszą mnie komentarze " ty się nie znasz a ja jestem znawca i zagłębiłem się w film który ma przesłanie którego ty nie rozumiesz,,. A ja osobiście nie trawię żadnego filmu nolana
Przeczytaj mój post jeszcze raz.
A jak nie zrozumiesz to jeszcze raz..
I jeszcze raz.
A ty zdajesz sobie sprawę ze,taka grawitacja,... Man dalej cytować a poz tym to było do reoms
Dobra synku, już mnie irytować zaczynasz więc pozwól że ci to wytłumaczę.
ON się posłużył IDIOTYCZNYM argumentem tylko dlatego, że mu się ten film nie podobał. Natomiast grawitacja mu się podobała, mimo to można użyć tego samego argumentu, że pieniążki można było lepiej przeznaczyć, żeby zrozumiał jakie głupstwo napisał.
JA PIERDZIELE
Przepraszam, że kontynuuję bezsensowną gównoburzę, ale z takim idiotyzmem w życiu się nie spotkałam! McFlyPL - gratuluję cierpliwości :D
W tej całej dyskusji na pewno głupi jest reoms... A kacperpogorzelskipl chyba trochę nie zajarzyłeś o co chodzi.
Pochrzaniony film? Ta dobre, z tego wynika, że to ty musisz być pochrzaniony. Film jest świetny i nie ma o czym mówić. Jesteś na niskim poziomie intelektualnym jeśli nie potrafisz go zrozumieć. Di Caprio świetnie zagrał i bardzo dobrze że wystąpił w tym filmie.
ZYSKAMI Z FILMÓW NIE ZAJMUJE SIE REŻYSER TYLKO WYTWÓRNIA ALBO PRODUCENT GENIUSZU
Widać, że troll albo małe dziecko z Ciebie.
Po co Wy w ogóle z tym matołem dyskutujecie?
Jeśli ktoś używa słów "puknoł w baniak" to dla mnie jest sygnał, aby takiego kogoś omijać i ewentualnie uważać, żeby mi roweru po pijaku nie ukradł.
TY PUKNĄŁ KOMUŚ SIĘ NIE CHCE MYŚLEĆ O FILMIE!! A twoja opinia jest żałosna i do śmietnika.
Bardzo ciekawa interpretacja i nie zdziwiłbym się, gdyby właśnie taki był wymysł Nolana.
Nolan jest genialnym scenarzystą, a od innych (np. od Tarantino) różni go to, że filmy kreuje z niezwykłą troską o każdy szczegół.
Film tworzy jak ścisłowiec, nie jak humanista. Co oczywiście nie odejmuje genialności Tarantino i innym jego kolegom po fachu.
Klimat filmów QT jest równie świetny jak klimat filmów Nolana. Ale nie byłby on w stanie napisać Incepcji.
U Nolana sama reżyseria rzeczywiście stoi na bardzo wysokim poziomie, wręcz mistrzowskim, co pokazał przede wszystkim w Prestiżu, ale akurat w Incepcji było parę potknięć, które ludzie namiętnie zresztą wytykają.
Ale nie zgodzę się, że Tarantino nie cechuje troska o każdy szczegół - wręcz przeciwnie, to właśnie wypieszczenie pokazuje jego mistrzostwo - każda sekunda wygląda w jego filmach tak, jak ma wyglądać.
Obaj tworzą świetny klimat i naturalnie Tarantino nie potrafiłby napisać "Incepcji" ale tak samo Nolan nigdy nie napisałby Pulp Fiction, choćby dlatego, że nie ma nawet ułamka lekkości QT w pisaniu dialogów.
Całkowicie pomijam tu fakt, że moim zdaniem scenariusz Incepcji jest beznadziejny, mówię tylko o ich stylu.
A dla mnie takie wydumane interpretacje i szukanie na sile glebi to strata czasu. Po co to, zeby udowodnic komus, komu sie film nie podobal, ze jest to dzielo wartosciowe? Jak dla mnie jest on wystarczajaco gleboki taki jaki jest, bez doszukiwania sie ukrytych znaczen.
W Internecie, a zwłaszcza na IMDB, pojawiło się wiele negatywnych recenzji "Incepcji", ale ich autorzy zostali zakrzyczeni przez fanów filmu twierdzących, że krytycy nie ogarniają wizji Nolana. Z takim argumentem nie sposób walczyć. Zwłaszcza w przypadku obrazu, który z założenia jest otwarty na interpretacje. Grono osób zaślepionych miłością do "Incepcji" jest tak duże, że dochodzi do sytuacji, w której filmu nie można nie lubić, ponieważ nielubienie oznacza z automatu niezrozumienie. Każdy krytyk zostaje napiętnowany jako idiota, a przecież film nie jest głęboki, zaś trudność w jego odbiorze może wynikać tylko z bezsensownego skomplikowania bardzo prostej fabuły. Jednak Nolan może machnąć ręką na podniesione przeciwko niemu argumenty i z przebiegłym uśmiechem powiedzieć, że tak miało być. "Incjepcja" jest oderwana od rzeczywistości, a zatem każdą jej wadę można usprawiedliwić celowością - co ochoczo robią zwolennicy filmu. Tania wymówka.
"Incepcja" ma interesujący pomysł wyjściowy, ale na tym jej zalety się kończą. Oglądanie filmu przypomina przyglądanie się grze komputerowej. Fabuła jest nieistotna, króluje forma - ale widz nie może docenić nawet tego, jako że brak mu zaangażowania. Treść jest miałka i nudna, nie niesie żadnej głębszej myśli, nad którą można by się zastanowić po seansie.
Bardzo dobrze opisane moje własne wrażenia odnośnie filmu i jego zagorzałych zwolenników.
Szczególnie fani z oceną "10" - to już przypomina fanatyzm gustu, ale każdy ma prawo coś lubić. Za to narzucanie innym własnej fanatycznej wizji jest już złe.
1. Incepcja to arcydzieło.
2. Ma głębie.
3. Przede wszystkim jest nad czym sie zastanawiac: czy koniec to sen, czy juz znacznie wczesniej zaczął snic, wiele interpretacji.
Genialny soundtrack. Nr1 ever forever.
Starannie zrobiony, przemyslany. Do incepcji sie nie przyczepisz..
PS. Pokaz oceny... gust lvl 0?
>>>3. Przede wszystkim jest nad czym sie zastanawiac: czy koniec to sen, czy juz znacznie wczesniej zaczął snic, wiele interpretacji.
Jeżeli wszystko jest snem Cobba (co można zacząć podejrzewać naprawdę szybko), to ja-widz napotykam problem. Po pierwsze - główne zadanie nie ma żadnego znaczenia. Misja jest tylko sennym majakiem, a jej niewykonanie nie będzie miało żadnych realnych skutków. Wariant "wszystko jest snem" oznacza, że żaden z bohaterów, a w zasadzie jedyny bohater w wielu postaciach, nigdy nie jest niczym zagrożony. Wiesz, co to oznacza dla filmu, który w 2/3 bazuje na strzelaninach, wybuchach i pościgach? Znaczy to tyle, że Nolan strzela do własnej bramki. Popełnia scenariuszowe samobójstwo. Co z tego, że jednocześnie bohaterowie uczestniczą w ośmiu scenach akcji, skoro one mają miejsce we śnie? Jaki to wszystko ma sens, skoro w zasadzie jedynym ważnym w takim wypadku motywem jest akceptacja śmierci żony Cobba? Według tego Nolan nakręcił trzygodzinny film o godzeniu się (we śnie) ze śmiercią żony. Reszta to tylko zbędna otoczka. Scen istotnych dla najważniejszego wątku starczyłoby może na półgodzinną nowelkę.
Kiedyś znalazłem na forum interpretację fabuły albo właściwie zawartej w filmie Nolana treści która znacząco różni się od tej przedstawionej powyżej.
http://www.filmweb.pl/film/Incepcja-2010-500891/discussion/Incepcja+-+zawarto%C5 %9B%C4%87+filmu%2C+czyli+tre%C5%9B%C4%87+pod+form%C4%85.,1691258
Ja kiedyś czytałam coś na temat filmu i tam pisało w ciekawostkach, że obrączka ślubna pojawia się na palcu Cobba tylko wówczas, gdy jest w śnie. To miałoby sens...Tylko we śnie wciąż istniała Mal, wciąż była jego żoną, dlatego też pojawiała się i obrączka. Dzięki temu łatwiej poznać kiedy akcja toczy się we śnie, a kiedy to rzeczywistość. ;)