PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=466314}
4,9 81 846
ocen
4,9 10 1 81846
3,4 9
ocen krytyków
Kochaj i tańcz
powrót do forum filmu Kochaj i tańcz

Nie wiem, doprawdy nie wiem, co mnie podkusiło, żeby obejrzeć ten film. Celowo omijam zarówno filmy „taneczne” w stylu „Step up”, jak i po prostu nowe polskie kino (z małymi wyjątkami). Stało się jednak, jak się stało i włączyłam TVN7. Rodzi się jednak kolejne pytanie: dlaczego w ogóle kontynuowałam oglądanie? Hmmmm….. Po części dla śmiechu, a po trochu dlatego, żeby wyrobić sobie pełny osąd na temat tego „dzieła”.

I z tej przyczyny zmarnowałam aż 2,5 godziny życia (włączając w to reklamy na TVN). Dziwne to, że film trwał 2 godziny. A jako szablonowa komedia romantyczna powinien się zmieścić w 90 minutach. Bo „Kochaj i tańcz” to film bardzo szablonowy. Chociaż w sumie nie jest to punkt, do którego trzeba się tak mocno przyczepiać, gdyż komedie romantyczne takie już są. Bardziej boli to, że ten film jest strasznie oczywisty i żenujący. A to dwie cechy, których w filmach nienawidzę najbardziej. I mówiąc „oczywisty” nie mam na myśli tego, że domyślałam się/znałam zakończenie, gdyż każdy tak ma z komediami romantycznymi. Chodzi mi o to, że nie do zniesienia były te wtórne najazdy kamerą z okna pokoju Wojtka, z których tak dumna (a niesłusznie) musiała być ekipa filmowa czy też beznadziejne slow-mo po jakże dramatycznym wyjściu na jaw ślubie Hani. A co oznacza, że film jest „żenujący”? Ano to, że wstyd ci patrzeć na ekran i/lub boisz się, że ktoś wejdzie do pokoju i dowiesz się, jaką szmirę oglądasz.

Właściwe na podstawie tego filmu można by przeprowadzać wykłady, jak nie kręcić filmów. Ja nie mam czasu wytykać wszystkich błędów, jakich dopuściła się ekipa filmowa, nie jestem zresztą ekspertem, po prostu wiele rzeczy rzucało się w oczy. Zacznijmy od początku. No trzeba jakoś nakreślić całą sytuację. To co – zrobimy zderzenie dwóch światów – poukładana Miko i sunący tanecznym krokiem Damięcki wpadają na siebie. No super, no świetna scena, no jak oni na to wpadli?

Potem dowiadujemy się trochę o ich rodzinach. Hania akurat przegląda sobie suknie ślubne z mamą. A ta mama – ach, jaka równa babka. W ogóle jak to świetnie napisana postać! A jakie to było zabawne, jak ona mówi, że chciałaby zatańczyć w „Tańcu z gwiazdami”, ale nie może, bo nie jest gwiazdą. Twórcy chcieli tak puścić oczko do widzów, że „patrzcie, ona przecież dopiero co tańczyła w >>Tańcu z gwiazdami<<, czaicie? Przecież to takie fajne, tak ładnie zniwelujemy dystans pomiędzy filmem a widzem, trochę jakby bohaterką była Figura, a nie mama Hani”. No właśnie nie. Wyszło to bardzo słabo. Jak oglądam film, to nie chcę widzieć aktorów grających dane postaci, tylko te postaci! A w tym filmie dorzucono mi jeszcze Oliviera Janiaka i Iwonę Pavlović!

Kolejny słaby punkt – Sławek, narzeczony Hani. Taki trochę pedant, taki trochę pedałek, zapewne jeszcze maminsynek, a w dodatku – dentysta. Jak Hania mogła się w nim zakochać – nie wiadomo. Wiadomo jednak, że pomysł, aby zrobić go kompletnie przejaskrawionego nie okazał się strzałem w dziesiątkę. Zresztą dziwny to bohater. Bo na początku niby wypomina swojej wybrance, że spóźniła się o 28 minut, ale potem, jak na całe dnie znika, żeby tańczyć z Wojtkiem, to nic już jej nie mówi. Sama Hania też nie ma żadnych oporów, żeby angażować się w nową znajomość. Właściwie tylko czeka się na to, jak rzuci swojego narzeczonego.

Generalnie to „Kochaj i tańcz” charakteryzuje brak logiki i tendencja do bycia żałosnym w momencie, który w teorii ma być śmieszny. Patrz: scena z kolegami Wojtka albo ta, gdy wielce ekscentryczna (której to ekscentryczność jest głównie akcentowana przez nie tak znowu bardzo ekstrawaganckie fryzury) partnerka (?) Kettlera mówi, że na próbie nie można palić, a sama puszcza dymka. Ogólnie to humor w tym filmie utrzymywał się na poziomie przedstawień w gimnazjum.

Co by tu jeszcze… A, wspominałam o braku logiki. Objawia się to w dość irytujący sposób podczas prób tańca Wojtka i Hani. Dziewczyna mówi, że nie umie tańczyć, a od razu śmiga jak zawodowiec. Johnny to chociaż uczył Baby godzinami, długo nic im nie wychodziło, a tu? No ale Hania taniec ma po prostu we krwi… <przewracanie oczami>

„Kochaj i tańcz” to film o tańcu, więc chyba powinniśmy oczekiwać jakiejś dopracowanej, wpadającej w pamięć i po prostu ładnej ścieżki dźwiękowej. No bo np. kawałki z „Dirty dancing” podobają się kolejnym pokoleniom widzów (może nie wszystkim, ale wielu). Ale w przypadku omawianego filmu muzyka wypadła jak każdy inny element – czyli słabo.

No dobra, może nie każdy. Jest jedna rzecz, o której nie mogę powiedzieć, że była zła. A mianowicie gra Jacka Komana. Wypadł on w tym filmie zdecydowanie najlepiej, a to dlatego, że grał naturalnie. Miał pod górkę, bo musiał np. wygłaszać banalne teksty o tańcu przygotowane przez scenarzystę, ale co miał zrobić… (może nie przyjąć roli, hehe)
Mogłabym wymienić jeszcze ze dwa razy więcej wad tego filmu, ale 1) nie chce mi się, 2) kto by chciał marnować jeszcze więcej czasu na ten film?

PODSUMOWUJĄC: STANOWCZO ODRADZAM ODLĄDANIE FILMU „KOCHAJ I TAŃCZ”.
To jest naprawdę typowa „polska komedia romantyczna”.

ocenił(a) film na 2
Marta_1998

Zgadzam się niemalże że wszystkim, z wyjątkiem tego, że Jacek Koman wypadł dobrze. Mnie jego gra rozczarowała, był po mojemu zwyczajnie sztywny. Spodziewałam się czegoś lepszego po tym przepięknym, hipnotyzującym argentyńskim tango "Roxanne" z "Moulin Rouge!".

Ogólnie uważam, że bilet do kina na ten film, to byłym najgorzej wydane pieniądze w moim życiu. Dobrze, że jeszcze wtedy miałam zniżkę studencką.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones