Przecież to nie jest film o narkotykach tylko o owczym pędzie po "amerykański sen" i rozpadzie
kultury lat 70. Sam Thompson o tym mówił, narkotyki posłużyły tu tylko jako zwierciadło.
Film jak dla mnie dobry chociaż da się zauważyć kilka wpadek takich jak złe cięcia.
Zgadzam się. Wreszcie ktoś z sensem, bo jak do tej pory to pisały same najarane gimbazy, żeby ten film obejrzeć to trzeba być na narko bani i nikt z nich tak naprawdę nie zrozumiał przekazu filmu.
Film ma różny przekaz i jest na podstawie książki na faktach.
co do tego o czym jest to zależy jak na niego patrzeć, o tym czy dobrze zagrali narkotykową rolę powinny wypowiadać się osoby które przynajmniej kilka razy w życiu fazowały.
o grze aktorskiej ogólnie - osoby które myślą i nie są gimbusami(wybaczcie ale wy oceniacie film porównując go do dzisiejszego gówna).
dałem 10/10 i nie żałuje, za grę aktorską, za zagranie dobrze roli z dragami, muzykę i klimat :).
Wiesz nie jestem gimbusem , film zrozumiałem ale nie ma się tu z tego powodu zachwycać , trochę zryty ten film dlatego tylko 5/10
No tak typowe - kolejny wierzący w nagłaśniany przez media fałszywy obraz "gimbusów" Zrozumcie, to co pokazuje "Sala samobójców", "Galerianki" czy szkoła tvn i inne gówna to 25% "gimbusów" więc proszę nie wsadzać nas do jednego wora, a poza tym od kiedy to gust filmowy przekłada się na jego wiek/miejsce edukacji ???
Raczej o rozpadzie lat 60s i wejścia w nowe lata 70s, a nie rozpadzie lat 70s. To co jest w filmie to apogeum dekady '60. Sam narrator wspomina momenty od 1965, a akcja filmu toczy się w 1971.
Cały czas mówią o narkotykach, biorą wszystko, co tylko wymyślono,i film nie jest o narkotykach? Bo w filmie są może ze dwa zdania, które mówią o nostalgii za latami '60?
Dla kogoś kto nie zna twórczości Huntera to może nie jest jasne ale film był tworzony głównie dla audiencji amerykańskiej gdzie każdy wie kto to jest i zna jego twórczość.
Wszystko co się tam dzieje poczynając od wolnej amerykanki w mieście kończąc na tym jak wiele uszło im na sucho dotyczy owej kultury, przecież wszystkie jego fanaberie opowiadają historię o tym jak zmienia się Ameryka więc nie rozumiem o co chodzi z tymi dwoma zdaniami.
Huntera S.Thompsona? Tego koszmarnego nudziarza, wiecznie zaćpanego fiuta z przerośniętym ego, który udawał ważniaka bo dostał pracę w Rolling Stone? Przecież narkotyki to treść jego życia.
W filmie nie ma historii o tym jak zmienia się Ameryka. Jest historia dwóch upośledzonych niedorozwojów na ciągłym haju, uciekających przed odpowiedzialnością i zostawiających po sobie ruinę. Żałuję, że to widziałam.
Nie, ale nie będę się spierać. Na twojej opinii zależy mi tak samo, jak na ponownym obejrzeniu LVP
Wiadomo i w drugą stronę działa to dokładnie tak samo. Jednakże ciężko się spierać z faktami i tym co ujrzałeś w filmie. Stąd te 25min...